Zabierają ci ubrania, kurtkę, zabierają ci też buty. To jest jeszcze gorsze niż bicie – Siedem pushbacków Dahira
-
Rodzaj zdarzenia:
Pushback
-
Lokalizacja:
Polska / Białoruś
- Data: 11.2024
- Godzina: -
- Liczba osób: 3 osoby
- Demografia: 2 osoby z Somalii i 1 z Syrii, w tym małoletni w wieku około 16 lat
- Kobiety: 0
- Małoletni: 1
- Problemy medyczne: Uraz ręki w wyniku bicia przez Polskich strażników granicznych
- Prośba o azyl?: TAK
- Przewiezienie na placówkę SG? NIE
-
Doświadczona przemoc (Polska):
Postrzelenie gumowymi kulami, bicie, użycie gazu pieprzowego, niszczenie telefonów, konfiskata ubrań, narażenie na utonięcie (pushback na bagnach)
-
Doświadczona przemoc (Białoruś):
Bicie, użycie gazu pieprzowego
- Zidentyfikowane służby:Polska Straż Graniczna, Białoruska Straż Graniczna
-
Pochodzący z Somalii Dahir był pushbackowany z Polski do Białorusi siedem razy i dwa razy z Łotwy do Białorusi. Ostatnią próbę przekroczenia granicy podjął w nocy 20 października. Został złapany i spushabackowany przez polskich funkcjonariuszy rano 21 października. Tę wywózkę szczegółowo opisuje w swojej relacji.
Dahir podejmował próby przejścia na polską stronę granicy od 16 października razem z ośmioma innymi osobami. Jego grupa składała się z pięciu osób z Somalii i czterech osób z Syrii. Większość osób w grupie miała między 16 i 18 lat. W grupie podróżowały dwie niepełnoletnie dziewczyny z Somalii i jedna kobieta z Syrii.
Według relacji Dahira grupa została zatrzymana przez białoruskie służby i zmuszona do przekroczenia granicy do Polski w nocy z 20 na 21 października:
Szliśmy w stronę białoruskiej granicy i zatrzymali nas białoruscy strażnicy. Od razu zaczęli nas bić i pryskać na nas gazem pieprzowym. Wsadzili nas do małego pojazdu, w którym mieszczą się może trzy osoby. Wsadzili tam całą naszą dziewiątkę. Jechaliśmy z nimi jakieś 40-50 minut. Potem wypuścili nas z pojazdu i zapytali: “Dokąd idziecie, chłopaki?”. Powiedzieliśmy, że idziemy w stronę polskiej granicy. Po 40 minutach jazdy wypuścili nas z samochodu i powiedzieli: “Ok, biegiem! Tam jest Polska”. Pobiegliśmy. Była tam rzeka, zimna woda. Przeszliśmy do Polski i nasza grupa się podzieliła. Zostałem z jednym chłopakiem z Somalii i z Syryjczykiem i biegliśmy…
Rano 21 października, po oddzieleniu się od reszty grupy, Dahir i dwaj towarzysze, którzy z nim zostali, zdecydowali się wezwać pomoc. Syryjczyk wysłał ich lokalizację organizacji pomocy humanitarnej. Pięć minut później Dahir zauważył, że pojawił się nad nimi dron. Chwilę potem grupa została złapana przez ośmiu albo dziewięciu strażników granicznych:
Krótko po tym, jak ten chłopak z Syrii udostępnił swoją lokalizację, dron przyleciał na miejsce, w którym się znajdowaliśmy. Zatrzymał się i przez jakiś czas wisiał skierowany w naszą stronę. Zdałem sobie sprawę, że nas znaleźli. W tym momencie zacząłem uciekać, ale [strażnicy graniczni] postrzelili mnie gumowymi kulami. Przyszli i poszczuli psa na chłopaka z Syrii. Chłopak z Somalii nie uciekał, leżał w miejscu, a oni podeszli i zaczęli go bić. […]
Postrzelili mnie w plecy dwiema gumowymi kulami. Przewróciłem się i nie mogłem się podnieść z miejsca, w którym upadłem. Dopadli mnie i zamiast mnie podnieść, zaczęli mnie kopać i po mnie deptać. Kiedy to robili, było jedno słowo, które pamiętam z tego, co mówili. To było słowo “kurwa”. Bez przerwy kopali mnie i po mnie deptali. Zgaduję, że ci którzy mnie bili, to były trzy osoby. Po jakimś czasie podnieśli mnie i zaczęli do mnie mówić, ale nie mogłem nic zrozumieć. Potem zaczęli mnie bić po twarzy i w brzuch. Wtedy przewróciłem się na gałęzi i zraniłem się w rękę. To jest główny powód, dla którego nie mogłem spróbować kolejny raz. Nie byłem w stanie znaleźć dobrej opieki medycznej dla mojej ręki i do teraz mam z nią problemy.
Wkrótce potem, na miejsce dotarli strażnicy Unii Europejskiej i skonfrontowali się z polskimi strażnikami, bo widzieli co tamci nam robili. Wydawało się, że pokłócili się o to, co zrobili.
Druga grupa funkcjonariuszy miała liczyć siedem osób. Respondent opisuje, że przed pushbackiem grupa została przeszukana. W trakcie przeszukania funkcjonariusze mieli rozebrać zatrzymanych do bielizny. Po przeszukaniu mieli im zwrócić tylko jedną warstwę ubrań. Funkcjonariusze mieli też ukraść zatrzymanym buty i zniszczyć ich telefony:
Dahir relacjonuje, że druga grupa funkcjonariuszy liczyła siedem osób. Przed pushbackiem grupa została rozebrana do bielizny i przeszukana. Strażnicy graniczni zwrócili złapanym tylko jedną warstwę ubrań. Ukradli im buty i zniszczyli telefony:
Nie mieliśmy jedzenia ani pieniędzy. Mieliśmy tylko telefony i ubrania, które nam zabrali. Oddali nam tylko ubrania, które opisałem. Zabrali nam buty. Nie oddali nam butów.
Kiedy spotkaliśmy naszych kolegów z wcześniejszej grupy, ich buty były rozdarte, nie działały już jak buty. Zabrali nasze buty, a drugiej grupie je podarli.
Dahir i jego towarzysze podjęli próbę rozmowy z funkcjonariuszami, którzy ich zatrzymali, i wyrazili przed nimi zamiar ubiegania się o azyl w Polsce. Początkowo strażnicy ignorowali zatrzymanych, ale w końcu zaczęli ich bić. To skłoniło Dahira do zrezygnowania z rozmowy:
Kiedy prowadzili nas z powrotem do granicy, powiedzieliśmy im, że chcemy ubiegać się o azyl i wyjaśniliśmy, że nie zamierzamy sprawiać kłopotów. Tłumaczyliśmy, że potrzebujemy pomocy. Niektórzy z nich mówili po angielsku, ale nie byli zainteresowani słuchaniem nas. Na początku mówili: “Przyjdźcie tu legalnie” albo “Przyjdźcie tu tak jak należy”.
Powiedzieliśmy im, że jesteśmy biednymi ludźmi, którzy nie mają wystarczająco dobrych paszportów, żeby przyjechać do tego kraju, nie są w stanie pokryć kosztów całego procesu. Powiedzieliśmy im: “Wiecie o sytuacji w tych krajach, z których przyjechaliśmy. Tam nie ma nadziei ani przyszłości dla nas. Szukamy po prostu naszej przyszłości w Polsce.
Na początku z nami rozmawiali, ale potem, jak spróbowaliśmy zadać im jakieś pytanie, wyjaśnić jakąś sytuację albo ich przekonać, uderzali nas, bili i kopali. To sprawiło, że już nie podejmowaliśmy z nimi dalszej rozmowy.
Według relacji Dahira, grupa została zmuszona do przejścia przez granicę z powrotem do Białorusi w bagiennym terenie, około 20-30 kroków od rzeki:
Kiedy zostawili nas po białoruskiej stronie, w pobliżu płynęła rzeka. Leżało w niej ciało. Wydaje mi się, że osoba była Arabem, bo jej skóra była jaśniejsza. Jak cię wyrzucają, zabierają ci ubrania, kurtkę, zabierają ci też buty. To jest jeszcze gorsze niż bicie, bo kiedy jest zimno… to może być przyczyną twojej śmierci. Nie mieliśmy też telefonów, bo strażnicy [graniczni] zabrali je i zniszczyli.
Ale osoby, z którymi się rozdzieliliśmy i z którymi udało nam się spotkać w tej okolicy, też widziały to ciało i zrobiły zdjęcie.
Wielokrotne pushbacki miały też tragiczne konsekwencje dla kolegi Dahira z Somalii, z którym zaczynał podróż:
Jest jeden chłopak z Somalii, z którym zacząłem tę podróż i z którym próbowałem przejść wiele razy… Jego ciało zostało znalezione w Łotwie. […] Mam też zdjęcie ciała tego chłopaka z Somalii.
Czasem, kiedy łapią cię białoruscy strażnicy, wyrzucają cię na łotewskiej granicy, która jest daleko od przejścia. W tamtym momencie nie jedliśmy przez siedem albo osiem dni. Jesteś głodny i zmęczony i to jest to, co by ci zrobili.
Dahir opowiada też o przypadku, w którym polscy funkcjonariusze zmusili zatrzymane osoby do przeniesienia nieprzytomnej kobiety z Somalii na białoruską stronę granicy:
Jest też kobieta z Somalii, która spadła z metalowego płotu podczas przechodzenia przez polską granicę. Kiedy spadła, złamała ręce i straciła przytomność. Polscy strażnicy [graniczni] dali jej ciało ludziom, których zatrzymali i powiedzieli im, żeby zabrali ją ze sobą do Białorusi. A ona była nieprzytomna i miała złamaną rękę. I poprosili tych chłopaków, żeby przenieśli ją na swoich plecach do Białorusi, na drugą stronę.
Przypisy:
1. Po wywiadzie respondent wysłał zdjęcie opatrzonej i usztywnionej ręki oraz zdjęcie rentgenowskie z widocznym złamaniem kości.
2. Na polsko-białoruskiej granicy nie została zaangażowana europejska agencja ochrony granic – Frontex. Respondent podaje, że funkcjonariusze z drugiej grupy nie mieli niebieskich opasek na ramionach – charakterystycznego elementu umundurowania służb angażowanych w ramach misji Frontexu.
3. W miejscu, w którym respondent został spushbackowany, rzeka nie biegnie wzdłuż granicy, tylko ja przecina. Z relacji nie wynika, czy respondent musiał przejść przez rzekę, czy nie.
4. Zdjęcie ciała topielca w rzece zostało przekazane po wywiadzie i zarchiwizowane.