Ten spokojny – pushback Netsanet
-
Rodzaj zdarzenia:
Pushback
-
Lokalizacja:
Nieznana
- Data: 05.2024
- Godzina: -
- Liczba osób: 3 osoby
- Demografia: Dwie kobiety z Etiopii, jedna kobieta nieznanej narodowości
- Kobiety: Jedna kobieta
- Małoletni: -
- Problemy medyczne: Zabliźniona rana pooperacyjna, uraz nogi
- Prośba o azyl?: TAK
- Przewiezienie na placówkę SG? NIE
-
Doświadczona przemoc (Polska):
Brak danych
-
Doświadczona przemoc (Białoruś):
Brak danych
- Zidentyfikowane służby:Polska Straż Graniczna
-
Wywiad był tłumaczony konsekutywnie. Tłumaczka czasami używała trzeciej osoby, aby relacjonować wydarzenia opisywane przez Netsanet.
Netsanet doświadczyła łącznie sześciu pushbacków do Białorusi. Wszystkie miały miejsce na przestrzeni dwóch miesięcy. Podczas żadnego z zatrzymań kobieta nie została zabrana przez funkcjonariuszy do placówki Straży Granicznej, nie podpisywała też żadnych dokumentów. Ostatnia wywózka Netsanet miała miejsce 13 maja 2024 r.
Netsanet rozpoczyna swoją opowieść od momentu, w którym wraz z dwoma innymi kobietami poszukiwała odpowiedniego miejsca do przekroczenia zapory. Jedna z jej towarzyszek była wtedy w ciąży, druga „miała wcześniej operację na ciele, więc miała ranę operacyjną i była ciężko chora”. Kobiety szukały miejsca, w którym płot był już wcześniej rozgięty. Wszystkim trzem udało się przekroczyć zaporę po godzinie 22.00. Wkrótce po tym zostały złapane przez patrol polskiej straży granicznej.
Kiedy weszły [na terytorium Polski] było ciemno, straż graniczna błysnęła swoimi światłami, a jedynym słowem, które usłyszały, było „Kurwa, kurwa”. […] On [funkcjonariusz] dotknął jej głowy kijem, natychmiast zdjęła bluzę z kapturem, próbując pokazać im, że jest kobietą i w ten sposób zostały złapane.
W dalszej części rozmowy Netsanet opisuje mundury funkcjonariuszy, którzy dokonali zatrzymania
Oni mieli na sobie czarne koszulki, a na koszulkach był napis Straż Graniczna, stąd wiem, że są strażnikami granicznymi. […] Bo wiesz, ludzie, którzy są na granicy, którzy nie są strażnikami granicznymi, najwyżej zakują cię w kajdanki, a potem każą ci siedzieć i to wszystko. Ale problem zaczyna się, gdy straż graniczna przyjeżdża, wtedy zaczyna się prawdziwy problem.
Porównując ten pushback z poprzednimi, kobieta określa go jako „spokojny”. Opowiada, że strażnicy graniczni nie stosowali wobec niej przemocy fizycznej. Użyli natomiast plastikowych opasek zaciskowych, a także przeszukali kobiety, pytając wcześniej o pozwolenie na przeprowadzenie przeszukania. Funkcjonariusze nie zniszczyli ani nie zabrali żadnych rzeczy osobistych zatrzymanych.
Podczas poprzedniej wywózki [strażnicy graniczni] zniszczyli wiele telefonów, przedmiotów i rzeczy osobistych. Podczas tego pushbacku [Netsanet] nie doświadczyła tego typu zachowań.
Netsanet, zapytana, czy wyraziła zgodę na przeszukanie, odpowiedziała:
Tak, ponieważ bardzo się ich boimy. Nie potrafimy powiedzieć „Nie”, bo się ich boimy.
Nie przedłożono jej do podpisania żadnych dokumentów. Strażnicy graniczni sprawdzili za to dokumenty, które miały przy sobie. Netsanet wspomniała, że kobieta z bliznami po operacji czuła się źle z powodu swojego stanu zdrowia oraz braku jedzenia i wody. Strażnicy wezwali karetkę, która przewiozła ją do szpitala. Natomiast Netsanet i jej ciężarna towarzyszka podróży zostały wywiezione do Białorusi, mimo że wyraziły wolę ubiegania się o ochronę międzynarodową:
Ciężarna kobieta została wypchnięta około ośmiu razy. Tym razem pokazywała swoje dziecko [brzuch] i pokazywała, że jest w ciąży, a także błagała ich [niezrozumiałe] o przyjęcie do ochrony międzynarodowej. […] Ale oni odmówili i odepchnęli je w punkcie 358, odepchnęli je obie.
W trakcie opisywanych wydarzeń Netsanet cierpiała z powodu urazu nogi. Powiedziała o tym strażnikom granicznym dokonującym zatrzymania i pokazała im swoje obrażenia. Według jej relacji, jeden ze strażników powiedział żeby się nie martwiła i dodał, że zostanie zabrana do szpitala, gdy przyjadą inni funkcjonariusze.
Pokazała im swoją nogę i swój stan […], a nawet błagała ich, pokazując im swój ból. A ten, który był [na miejscu] pierwszy, ten przed przybyciem [innych] strażników granicznych, mówił jej: „Nie martw się, przyjadą i zabiorą cię do szpitala”, ale mimo to odepchnęli ją po raz szósty, ten ostatni.
Netsanet podkreśla, że próbowała prosić funkcjonariuszy o ochronę międzynarodową za każdym razem, gdy udawało jej się przekroczyć zaporę i była przez nich zatrzymywana.
Przy każdej wywózce, przy każdej z sześciu wywózek, prosiłam ich o ochronę międzynarodową, a oni mówili: „Chcesz jechać do Niemiec”, a ona mówiła: „Nie, chcę zostać w Polsce”, ale ją odsyłali. […] Powiedziała im to po angielsku, a nawet próbowała powiedzieć im to po rosyjsku, bo była tam jedna osoba [funkcjonariusz], która mówiła po rosyjsku, a ona też mówiła po rosyjsku, więc poprosiła ich o złożenie wniosku o ochronę.
Podczas rozmowy Netsanet mówiła również o wcześniejszych wywózkach, podczas których doświadczyła znacznie więcej przemocy ze strony straży granicznej. Opowiedziała o używaniu gazu pieprzowego i przemocy fizycznej oraz siłowym wypychaniu przez bramę w zaporze.
Została wywieziona sześć razy, wypchnęli ją na Białoruś. Za pierwszym razem zepsuli jej powerbank i telefon, prysnęli gazem pieprzowym w oko, a potem wywieźli ich i powiedzieli, żeby nigdy nie wracali, nigdy nie wracali do Polski. […] Przez długie godziny nic nie widziała. […] Używają gazu pieprzowego, zamiast bicia. […] Jest tak silny i pali oczy. Wciąż ma blizny i rany po gazie, którym ją spryskali. Powiedziała również, że jej przyjaciółka [niezrozumiałe] miała posiniaczone całe plecy, wiesz co mam na myśli, jej całe plecy były podrapane i posiniaczone, a potem było dużo krwi i zadrapań na jej plecach. Powiedziała, że nie widziała swojej przyjaciółki, kiedy ją ciągnęli, ale kiedy wróciła, na jej plecach było wiele zadrapań i [niezrozumiałe]. […] Jeśli chodzi o mężczyzn, nie tylko ich popychają, ale i rzucają nimi. Nawet jeśli jesteś powolny i nawet jeśli jesteś kobietą i […] nie idziesz wystarczająco szybko, pchną cię i powiedzą: „Szybciej! Wynoś się!”
Po każdej z wywózek, której doświadczyła, Netsanet starała się unikać funkcjonariuszy białoruskich służb.
Zawsze uważaliśmy, żeby nas nie złapali, czasami przepychają cię z powrotem do polskiej granicy, a czasami zabierają cię do innego punktu granicznego i tam pchają cię z powrotem [do Polski].
Jeśli jesteś kobietą, białoruscy żołnierze nie biją cię, ale jeśli jesteś mężczyzną, dostajesz lanie. Mówi, że białoruscy żołnierze naprawdę ich biją, jeśli są mężczyznami, naprawdę ich biją.
Na koniec rozmowy, Netsanet zapytana, czy jest coś jeszcze, o czym chciałaby wspomnieć, podzieliła się historią napaści seksualnej, której doświadczyła tuż po jednym z pushbacków, kiedy została wypchnięta samotnie w lokalizacji, której nie znała.
Była sama, a oni [polscy funkcjonariusze] wywieźli ją do innego punktu i bóg ją uratował…
Kiedy cię zawracają, trzymasz się krawędzi [muharramy], nie chcesz iść zbyt głęboko, bo nie chcesz, żeby białoruscy żołnierze cię złapali. Była na krawędzi i spotkała jednego faceta, który z nią walczył i próbował zrobić, nie wiem… coś… […] Był tam facet, który próbował ją zgwałcić, ponieważ była sama, a kiedy zobaczył białoruskiego żołnierza, uciekł. Więc jeśli jest jakiś sposób, aby to powstrzymać… zwłaszcza jeśli chodzi o pushbacki. [Mówi, że] jeśli musicie ich wywozić, po prostu wyrzucajcie ich z godnością, nie bijąc, nie stosując żadnej przemocy. […] Wywózka, zwłaszcza kobiety lub dziewczyny w nocy, samotnie, w miejscu, w którym nie ma nikogo… to jest naprawdę trudne. Tego dnia bóg mnie uratował.
Kobieta z ranami po operacji z pomocą przedstawicieli organizacji pozarządowych złożyła wniosek o ochronę w trakcie lub po pobycie w szpitalu. Druga towarzyszka Netsanet, kobieta w ciąży, 13 maja przekroczyła zaporę po raz kolejny i tym razem z powodzeniem aplikowała o ochronę międzynarodową. W momencie przeprowadzania wywiadu Netsanet wciąż przebywała w Białorusi.