Nie biją rękami, biją pałkami, tak, żeby spuchło ci ciało, żeby już nikt nie próbował przechodzić – dziewięć pushbacków Aminy
-
Rodzaj zdarzenia:
Pushbacki z Polski i Łotwy do Białorusi
-
Lokalizacja:
Polska / Łotwa / Białoruś
- Data: 2023
- Godzina: -
- Liczba osób: 2 osoby
- Demografia: Belarus / Rosja
- Kobiety: 1
- Małoletni: brak dancyh
- Problemy medyczne: -
- Prośba o azyl?: TAK
- Przewiezienie na placówkę SG? TAK
-
Doświadczona przemoc (Polska):
Bicie pałką, gaz pieprzowy, materialy pirotechniczne, brón
-
Doświadczona przemoc (Białoruś):
Bicie, szczucie psami, pogryzienie przez psy
- Zidentyfikowane służby:Polskie wojsko i SG
-
Nie biją rękami, biją pałkami, tak żeby ci się powiększyło, żeby spuchło ci ciało, żeby już nikt nie próbował przechodzić – dziewięć pushbacków Aminy
Amina doświadczyła w sumie dziewięciu pushbacków do Białorusi, w tym ośmiu z Polski i jednego, ostatniego, z Łotwy. Wydarzenia, które przytacza w relacji, nastąpiły między lipcem a drugą połową września. Za ósmym razem, kiedy kobieta znalazła się na terytorium Polski, zwróciła się z prośbą o pomoc do jednej z organizacji humanitarnych działających na granicy polsko-białoruskiej. W trakcie spotkania wraz ze swoim krewnym zgłosiła pracowniczkom humanitarnym doświadczenie siedmiu pushbacków. Po kolejnym pushbacku Amina zgodziła się podzielić swoim świadectwem. Jej relacja, podobnie jak przytoczona niżej historia Ghaziego, różni się od pozostałych, ujętych w tym opracowaniu. Obie osoby skupiły się na epizodach doświadczeń z różnych wywózek, a nie na ostatniej, jak pozostali rozmówcy i rozmówczynie. Z tego względu opowieść nie jest linearna, w wielu momentach nie wiemy, kto towarzyszył Aminie, jak byli ubrani oprawcy, jakimi samochodami się poruszali. Kobieta doświadczyła przemocy tak wiele razy, że nie była w stanie przedstawić zdarzeń chronologicznie. Wiemy, że podróżowała z bratem i pięcioma innymi krewnymi. Wiemy też, że niektóre zdarzenia pamięta bardzo wyraźnie, podczas gdy inne zatarły się w jej pamięci. Przytoczone w dwóch poniższych opracowaniach cytaty nie są próbą odtworzenia przebiegu całego pobytu Aminy i Ghaziego na granicy, ale raczej fragmentaryczną rekonstrukcją pojedynczych epizodów, które zapadły w pamięć obojgu rozmówcom.
Początek.
To było dawno i nie pamiętam dokładnej daty. Ale spędziłam dwa miesiące, próbując przejść z Białorusi do Polski, żeby w końcu przejść przez polską granicę. Nie pamiętam dokładnych dat. Dotarłam do lasu 10 dnia tego miesiąca i zostałam tam jakieś 10 albo 15 dni. Więc nie pamiętam dokładnie daty i czasu.
Przejście.
Ktoś sprawdzał przy płocie, czy sytuacja jest w porządku, czy jest bezpiecznie. Obserwował, czy nie ma zagrożenia, że pojawi się polski patrol, i wybierał odpowiednią godzinę do przejścia. Jak ja przeszłam, zauważył nas patrol. Za nami było mnóstwo ludzi. Z tego powodu, że za nami było dużo ludzi, nas zauważyli. Straż graniczna nie bije, ale jak przychodzą polscy żołnierze, to oni biją na oślep. Tylko w głowę nie biją. Nie biją rękami, biją pałkami, tak żeby ci się powiększyło, żeby spuchło ci ciało, żeby już nikt nie próbował przechodzić. Tym razem jak spróbowaliśmy, jak zaczęliśmy biec do lasu i tego, co w lesie, jak biegliśmy, to straż i wojsko zaczęli strzelać. Jak zaczęli do nas strzelać, zatrzymaliśmy się, bo strzelali na oślep. Zatrzymaliśmy się i nie mogliśmy kontynuować. Zaczęli nas bić czarnymi wojskowymi pałkami.
Muharrama.
Jednego razu spaliśmy w muharramie. I nagle przyszły dziewczyny, dwie, ze straży granicznej albo z polskich oficerów, nie wiem. My spaliśmy, a one zaczęły w nas rzucać takimi petardami, tylko dużymi, żeby nas obudzić. Śmiały się z nas i szydziły. Rzucały w nas petardami, trzy razy, cztery razy. Były duże, ale dzięki bogu nikogo z nas nie zraniły.
Przeszukanie
Nie, kiedy chcieli zabrać nasze rzeczy, nie dali nam żadnych papierów. Chcieli tylko zabrać rzeczy. Miałam ze sobą nawet kobiece rzeczy, jak zestaw do makijażu. Jeden z nich wziął te moje rzeczy i powiedział, że da je swojej dziewczynie. Zabrał to wszystko do samochodu i nic mi nie zostawił. Mój brat miał drogi zegarek. Oficer powiedział: “To dla mnie”. Zabrał go i od razu założył sobie na rękę.
Tak, była z nami osoba, która mówiła po rosyjsku i mogła rozmawiać i negocjować z polskimi strażnikami. Ale jak oni rozmawiali między sobą, używali języka pomiędzy rosyjskim i polskim, to znaczy, mieszanego języka i wskazywali na rzeczy. Pokazywali, “to moje”, “a to moje”, “to wezmę dla kogoś, a to wezmę dla siebie”.Jeden z Pushbacków
Ostatnim razem jak nas złapali, nie pamiętam. Z tamtego razu, kiedy przebiliśmy się przy punkcie […], kiedy zabrali nam nasze rzeczy i paszporty, pamiętam jednego żołnierza, który nas złapał. Rozmawiał z jednym oficerem, to znaczy, było ich tylko dwóch. Przyszli, zniszczyli rzeczy, zabrali mnie do środka, a potem wsadzili mnie do samochodu. Pamiętam ich twarze, tych którzy zabrali nam rzeczy i pieniądze. Pamiętam oficera i żołnierza. Kiedy chcieli nas bić, zakładali maski, żeby nie było widać ich twarzy.
Najgorszy Pushback.
Ostatnim razem, jak przeszliśmy przez płot, przecięli nam płot i przeszliśmy. Przeszliśmy około 800 metrów za płotem i złapał nas jeden żołnierz. Po jakimś czasie przyszedł patrol, który składał się z oficera i trzech żołnierzy. Przeprowadzili nas kawałek głębiej w las, dalej od płotu, żeby nikt nie zobaczył ani nie sfotografował, jak nas biją. Zabrali nam telefony za czwartym razem. Wzięli kije z lasu i zaczęli nas bić po nogach i po rękach. Potem pozwolili nam przejść w stronę płotu i wyrzucili nas przez dziurę, którą wycięliśmy, żeby wejść. Potem wróciliśmy do muharramy. Po tym jak doświadczyliśmy bicia i cierpieliśmy od niego, nie byliśmy w stanie znowu próbować. Zawróciliśmy i wycofaliśmy się do Białorusi. Kiedy wycofaliśmy się w stronę Białorusi od płotu granicznego, Białorusini zabrali nasze rzeczy i je spalili. Potem wypuścili na nas psy i pobili nas w lesie. Potem spytali nas, czy życzymy sobie wrócić do Mińska, czy do Polski. Jak wybraliśmy powrót do Mińska, pobili nas i następnie zawrócili do Mińska […].
Tak jak mówiłam, ostatnim razem w miejscu, w którym weszliśmy, nas zawrócili. Pobili nas w środku lasu. Rozebrali moich braci i spryskali nas gazem pieprzowym. Potem zawrócili nas do miejsca, w którym przeszliśmy. […] Białoruscy strażnicy nas zauważyli. Złapali nas i pobili.