Nic nie mówili, psiknęła ich tak o* – pushback Alego
-
Rodzaj zdarzenia:
Pushback z Polski do Białorusi
-
Lokalizacja:
Polska / Białoruś
- Data: 06.01.2023
- Godzina: 10:30
- Liczba osób: 11 osób
- Demografia: 11 mężczyzn z Jemenu
- Kobiety: 0
- Małoletni: 0
- Problemy medyczne: złamana noga
- Prośba o azyl?: NIE
- Przewiezienie na placówkę SG? TAK
-
Doświadczona przemoc (Polska):
uderzenie w złamaną nogę, przemoc werbalna, spryskanie gazem
-
Doświadczona przemoc (Białoruś):
-
- Zidentyfikowane służby:Dwa samochody, jeden duży, zielony podobny do busa. Piątka funkcjonariuszy w mundurach khaki, w tym jedna funkcjonariuszka, brunetka w okularach o owalnym kształcie i postawny funkcjonariusz, szatyn, około 30 lat, funkcjonariusze na placówce, funkcjonariuszka spotkana pod murem, około 40-letnia blondynka.
-
Nic nie mówili, psiknęła ich tak o1Cytat pochodzi od tłumacza. Wywiad był tłumaczony w trzeciej osobie, stąd brak cytatów w pierwszej osobie. – pushback Alego
Ali przekroczył granicę polsko-białoruską w grupie jedenastu mężczyzn około godziny siódmej rano. W trakcie przechodzenia przez barierę fragment jego ubrania zaplątał się w drut żyletkowy. Próbował się uwolnić, w rezultacie spadł na ziemię i złamał nogę.2 Potwierdziły to późniejsze badania lekarskie. W czasie wywiadu mężczyzna przebywał w Mińsku, jego noga była wtedy w gipsie od 27 dni. Nie był w stanie iść dalej. Reszta grupy oddaliła się w obawie przed spotkaniem służb, Ali przeczołgał się kilka metrów od muru. Z powodu bólu był półprzytomny, czuł, jakby miał gorączkę. Po mniej więcej pół godzinie zobaczył światła samochodu, z którego, jak wspomina, wyszły trzy osoby w mundurach, których kolor opisał jako khaki. Ze względu na silny ból nie pamięta dokładnie, jak wyglądał samochód. Funkcjonariusze mieli wezwać na miejsce wsparcie, wkrótce pojawił się kolejny pojazd, tym razem duży, podobny do busa, zielony, z przestrzenią na osoby zatrzymane z tyłu. Tym drugim samochodem przyjechały dwie osoby, kobieta i mężczyzna, w takich samych, jednolitych mundurach koloru khaki. Kobieta była według Alego czarnowłosa, w okularach o owalnym kształcie.
Ali leżał pod murem sam. Wspomina, że funkcjonariusze po znalezieniu go najpierw zapytali, w ile osób przekroczyli granicę, od kiedy jest w tym miejscu i jakiej jest narodowości. Na wszystkie pytania udzielił odpowiedzi, rozmowa odbyła się po angielsku. Następnie został przeszukany, odebrano mu plecak i telefon. Po przeszukaniu kazano mu wstać i wejść do samochodu. Kiedy ze względu na doznany uraz i ból nie był w stanie wykonać polecenia, funkcjonariusze według relacji zaczęli na niego krzyczeć, zmusili go do wstania, a jeden z nich – według opisu około trzydziestoletni, wysoki, postawny szatyn bez okularów – uderzył Alego dokładnie w miejsce złamania. Jak opisuje, żaden z funkcjonariuszy nie pomógł mu dotrzeć do samochodu. Zmusili go do czołgania się.
Po drodze na placówkę, która według szacunków Alego trwała od około dwudziestu minut do pół godziny, do samochodu wsadzono jeszcze dwie lub trzy osoby. Na placówce – Ali nie był w stanie określić, czy była to placówka SG czy posterunek policji – zostali przesłuchani. Samochód zatrzymał się niedaleko wejścia do budynku. Osoby zostały zaprowadzone na przesłuchanie do pokoju, który znajdował się na parterze, blisko wejścia do budynku. Pozostali zatrzymani nie byli skuci kajdankami i to oni pomogli Alemu dojść do budynku i wejść do niego. Pamięta dużą salę z oknem, krzesłami i dostępem do toalety. Osoby zatrzymane zostały ponownie przeszukane. Według Alego funkcjonariusze mówili w trakcie przeszukania głośno, po polsku. Nic nie rozumiał. Nie prosił o ochronę. Prosił jedynie o pomoc medyczną, jednak nikt nie zareagował. W trakcie przesłuchania zabrano mu paszport, który później zwrócono. Nie dostał do podpisania żadnych dokumentów ani nie pobrano od niego odcisków palców. Nie zwrócono zabranego wcześniej plecaka i telefonu.
Po przesłuchaniu Ali wraz z pozostałymi zatrzymanymi został ponownie zaprowadzony do samochodu, w którym byli już ci, z którymi przekraczał granicę. W trakcie wywózki zostali podzieleni na 2-4-osobowe grupy i wysadzeni przy murze w oddalonych od siebie miejscach.
Około godziny 10:30 rano funkcjonariusze otworzyli bramkę w zaporze granicznej, przez którą Ali wraz z towarzyszami przedostali się na stronę białoruską. Pod barierą do funkcjonariuszy wcześniej obecnych na placówce dołączyła nowa osoba – około czterdziestoletnia kobieta, blondynka. Funkcjonariuszka nic nie mówiła, ale kiedy grupa znajdowała się już po wschodniej stronie bariery, spryskała wszystkich gazem drażniącym. Ali, nie mogąc iść, czołgał się od granicy, czasem samotnie, czasem czekała na niego reszta grupy, z którą został wypchnięty. Około godziny 17:00 natknęli się na służby białoruskie, które znalazły kogoś, kto zawiózł Alego do Mińska. Ali nie doświadczył z ich strony przemocy.