Ja myślałam, że to procedura, dzięki której będą mogli mnie wziąć do obozu – Pushback Jean
-
Rodzaj zdarzenia:
Pushback
-
Lokalizacja:
słupek graniczny numer 417
- Data: 01.2025
- Godzina: -
- Liczba osób: 1 osoba
- Demografia: Jedna kobieta z Republiki Środkowej Afryki
- Kobiety: Jedna kobieta (Rozmówczyni)
- Małoletni: -
- Problemy medyczne: Problemy z chodzeniem, skrajne zmęczenie
- Prośba o azyl?: NIE
- Przewiezienie na placówkę SG? TAK
-
Doświadczona przemoc (Polska):
Przemoc seksualna, niszczenie mienia
-
Doświadczona przemoc (Białoruś):
Zmuszane do przekraczania granicy
- Zidentyfikowane służby:Polska Straż Graniczna
-
Jean1 Imię rozmówczyni zostało zmienione. z Republiki Środkowoafrykańskiej podczas wywiadu przeprowadzanego w styczniu 2025 opisuje jeden z trzech doświadczonych pushbacków. Opisywane zdarzenie miało miejsce w sierpniu 2024 (pięć miesięcy wcześniej). Po przekroczeniu granicy spędziła w lesie dwa dni, bez telefonu, jedzenia, i wody. Nie mogła chodzić, ponieważ przez mur została przerzucona przez białoruskie wojsko:
(…) nie byłam w stanie chodzić i ledwo stałam, bo zostałam wrzucona siłą do Polski przez żołnierzy po drugiej stronie i spędziłam dwa dni w lesie sama bez telefonu, bez jedzenia i bez wody.
Poprosiła o pomoc przechodniów (dwóch mężczyzn), którzy wezwali straż graniczną. Dwójka funkcjonariuszy (mężczyzna i kobieta), których po umundurowaniu zidentyfikowała jako strażników granicznych, zatrzymało ją i zabrało do placówki. Spędziła tam jeden dzień, dostała jedzenie i picie. Z relacji wynika, że podczas zatrzymania zniszczono jej telefon. Jean tłumaczy, że nie poprosiła o ochronę międzynarodową, bo nie wiedziała czym ona jest. Ale błagała funkcjonariuszy, żeby nie wywozili jej do Białorusi, mówiąc, że w lesie doświadczyła przemocy seksualnej:
Nie prosiłam o azyl, bo nie wiedziałam czym jest azyl, za to powiedziałam im, że nie mogę wrócić do lasu, bo spotkała mnie przemoc seksualna w lesie i błagałam ich, żeby mnie nie odesłali do lasu.
Strażnicy w odpowiedzi pytali ją o to, jak dotarła do Polski. Według relacji otrzymała dokumenty bez wyjaśnienia i podpisała je myśląc, że zostanie odesłana do obozu dla uchodźców:
Tak, dali mi dokumenty, których nie rozumiałam wcale i tylko mi powiedzieli, żebym podpisywała. Ja myślałam, że to procedura, dzięki której będą mogli mnie wziąć do obozu [dla uchodźców] i podpisałam.
Jean została zakuta w kajdanki i wypchnięta przez granicę w nocy w okolicy słupka granicznego 417 – na bagnistym terenie na wschód od Zalewu Siemianówka. Przed pushbackiem kajdanki zostały rozpięte na jednej ręce:
Zdjęli je tylko z jednej strony, musiałam w lesie poradzić sobie ze zdjęciem ich z drugiej.
Strażnicy, którzy ją wypchnęli, mieli na sobie mundury i kominiarki:
Ludzie, którzy wywożą są wojskowymi, są ubrani w mundury i noszą kominiarki, żeby zakryć swoje twarze. My byliśmy w kajdankach, wrzuceni do tyłu samochodu, więc w każdym razie nie było jak dowiedzieć się więcej.